Autor |
Wiadomość |
Mick Aristide |
Wysłany: Sob 4:13, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
Powoli wstał. Jego duchy łaziły po zgliszczach i szukały Mick-samy. Przeciągnął się powoli i wyciągnął z jednej z kieszeni nieduży zasobnik. W środku znajdowały się cztery strzykawki pełne zielonego płynu. Wyciągnął jedną i wstrzyknął sobie w tętnice szyjną. Schował zasobnik do kieszeni i wyrzucił strzykawkę na ziemie. Ciarki przeszły po całym jego ciele i poczuł nagły przypływ energii. Otrząsnął się i poszedł po swoją lalkę, którą wskazały mu duchy. Chwilę później odnalazł Mattie rozwaloną o jakieś drzewo. Jej broń leżała tuż obok a nie rozrzucona po całym polu bitwy. Obejrzał ją ostrożnie. Nie wyglądała na ciężko ranną, tylko poobijaną, ogłuszoną i pewnie miała wstrząs mózgu. Zignorował jej ducha, który odgrażał mu się i zabrał jej broń a ją przerzucił sobie przez prawe ramię. Powiedział do ducha:
- Dla Ciebie miejsca nie ma, kolego. - po chwili skupienia teleportował się do nieznanej lokacji. A duch Mattie pozostał sam na czymś co kiedyś było Strasznym Wzgórzem. |
|
|
Mathilda Mattise |
Wysłany: Sob 3:59, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
Leciutkie ciało Mattie wyleciało w powietrze i przefrunęło kilkadziesiąt metrów dalej uderzając z całej siły w jedno z drzew. Dziewczyna natychmiast straciła przytomność, a jej lalka i miotła spadły niedaleko jej ciała. |
|
|
Mick Aristide |
Wysłany: Sob 3:52, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
Gdy pomarańczowa energia zetknęła się z pociskiem Micka, stopiły się w jedną ogromną supersoniczną falę którą zmiotła ze wzgórza wszystkie wystające elementy, łącznie z Mattie i z Mickiem, który skupił resztę swojego furyoku na właściwej kontroli ciśnienia wewnątrz swojego ciała żeby nie ogłuchnąć. Ale i tak oboje odlecieli w przeciwnych kierunkach na dobre kilkadziesiąt metrów. Pare sekund później było już po wszystkim a nad nimi unosiła się powoli masa pyłu i dymu tworząc wielki grzyb. |
|
|
Mathilda Mattise |
Wysłany: Sob 3:48, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
- I tak nie będziesz sie nią długo cieszył... - Mruknęła gdy Mick chował strzępek jej ubrania.
- Już jesteś zmęczony? Jaka szkoda... - Powiedziała z widoczną ironią, a jej mina nie zmieniła się nawet wtedy, gdy chłopak wystrzelił w jej stronę dziwny pocisk.
- A to co...? Do diabła... - Nie dokończyła. Wiedziała czego sie może spodziewać po takim ataku. Westchnęła tylko i postawiła wszystko na jedną kartę. Najwyżej wyleci w powietrze, a co.
- Jack! - Krzyknęła podnosząc kukiełkę za fraki do góry. - Magnum Craft! Inne uderzenie! - Powiedziała trzymając już normalną miotłę w prawej ręce, zaś w lewej nadal unosząc Latarenkę, w której aż się gotowało od foryoku. Ripper podniósł do góry pistolet z którego wyleciało samo pomarańczowe światło kierujące sie prosto w stronę pocisku. |
|
|
Mick Aristide |
Wysłany: Sob 3:15, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
- Zachowam to sobie na pamiątkę. - powiedział trzymając w ręku kawałek jej ubrania i zaraz schował go do jednej z kieszeni. - Wygląda na to że to się niedługo skończy... - dodał lekko rozmarzonym tonem obserwując Mattie i jej lalkę. - Ghosty! Kontrola ducha! Do ramienia! Shizuke! Kontrola ducha! Do przedramienia! Transformacja! - pancerz Micka wrócił do normalności czyli znowu był lekko poluzowany i popękany tu i ówdzie. Jego ramię natomiast zrobiło się niesamowicie masywne i zaczęło transformować się formując coś w rodzaju sporego działa. - Pora na naprawdę malutki decydujący atak. - powiedział szczerząc zęby. Nagle wystrzelił. Nieduży pocisk poleciał dość wolno w stronę Mattie, zmierzając prosto między jej oczy. Mick złożył swoje prawe ramię do normalnej formy i klapnął na ziemię siadając po turecku i czekając na to co się stanie. |
|
|
Mathilda Mattise |
Wysłany: Sob 2:47, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
Nie kontratakowała. Gdy spostrzegła biegnącego ku niej chłopaka obróciła się na pięcie i w mgnieniu oka rozpłynęła się w powietrzu. Jedyne, co zdołał zrobić Mick przed jej całkowitą teleportacją, to chwycenie ją za kołnierz i rozerwanie jej koszulki.
- Szybki jesteś... Do diabła! To była moja ulubiona koszulka, wiesz? - Warknęła trzymając się za rozdarty kołnierz. Podciągnęła rękawiczki i chwyciła mocniej trzonek od miotły.
- Mam cie już serdecznie dosyć. Zepsułeś mi cały wieczór! - Cisnęła w niego z wyrzutem jednocześnie uderzając miotłą w lalkę, która napełniona jedną z ostatnich pokładów foryoku, wystrzeliła w górę gotowa do wysłuchania polecenia Mattie. |
|
|
Mick Aristide |
Wysłany: Sob 2:34, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
Nagle nastąpiła potężna eksplozja i z trupów łącznie z kawałkiem podłoża została tylko wielka dymiąca dziura. Mick zaczął powoli iść w stronę Mattie. Kolejne kościotrupy które powyłaziły z pozostałych nagrobków poczęstował drugim granatem który wyciągnął z kieszeni swoich spodni. Wszędzie walały się podrygujące kawałki trupów, niezdolne do ponownego złożenia w całość. Eksplozje jemu nic nie robiły bo wpompował w pancerz czwartą część pozostałego furyoku. Nagle podbiegł do Mattie w mgnieniu oka, dobrze już wiedział że jest zdolna do błyskawicznego kontrataku toteż wykonał błyskawicznie unik i okrążając ją złapał ją za kark skupiając w koniuszkach palców furyoku przekształcone w małe ale bardzo silne ładunki elektryczne. Rzucił sparaliżowaną od szyi w dół dziewczynę na ziemię i powiedział:
- Ja nie znam umiaru malutka, ale bardzo spokojny też być potrafię. - uśmiechnął się lekko. |
|
|
Mathilda Mattise |
Wysłany: Sob 2:22, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
Siła eksplozji była na tyle duża, że całe ciało Mattie poderwało się w górę i odleciało kilka metrów dalej zatrzymując sie dopiero u stóp jakiegoś drzewa.
- Sam jesteś malutki... - Fuknęła wstając i założyła ręce na piersi robiąc obrażoną minę.
- Też mi z ciebie wojownik. Łazisz i sie śmiejesz zamiast walczyć. Śmiech to zdrowie, ale co za dużo... To nie zdrowo! - Powiedziała, a ziemia zaczęła powoli drgać. Po chwili z nagrobków, nieopodal których stał Mick, powyłaziły kościotrupy oraz jeszcze nie do końca rozłożone zwłoki. Jednakże zamiast go zaatakować, po prostu sie na nim wieszały utrudniając mu poruszanie się.
Mattie chyba trochę spuściła z tonu. Pod ręką miała przygotowaną Latarenkę, ale zamiast atakować przeciwnika obserwowała jego nieudolną walkę z natrętnymi zwłokami, które nawet po rozwaleniu składały się na nowo i i ponownie właziły chłopakowi na głowę. |
|
|
Mick Aristide |
Wysłany: Sob 2:05, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
- Hahaha! - śmiał się w niebogłosy rozłożony na ziemi. Jego lalka może i nie trafiła ale wybuch był dość silny żeby zdmuchnąć Mattie o kilka metrów od miejsca gdzie se przycupnęła. Mick powoli podniósł się na nogi. - Bardzo dobrze... doskonale... super... perfekcyjnie... pięknie... KOCHAM TAKIE NIESPODZIANKI!!! - ryknął na cały głos i splunął na ziemię. - Shizuke, Jedność Ducha! Ghosty, kontrola ducha! Do pancerza! - postawa Micka uległa zmianie a całe jego ubranie nagle zdało się wielokrotnie solidniejsze niż wcześniej. Jego prawe ramię wisiało luzem pozbawione zasilania jakim był dla niego duch. Wycelował lewą rękę w stronę Mattie i powiedział jakby podwójnym głosem:
- To jest Atemi-waza, technika walki przeznaczona do atakowania układu nerwowego przeciwnika. Daj z siebie wszystko malutka. - po czym zamilkł i czekał na jej ruch. |
|
|
Mathilda Mattise |
Wysłany: Sob 1:43, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
Przeciągnęła się powstrzymując ziewnięcie. Pociski jakby na myślową komendę Mattie ominęły laleczkę i pognały prosto na zaskoczonego Micka ciężko go raniąc i uszkadzając mu ramie, z którego wyskoczył równie zaskoczony duch.
- Chodź tu maleńki! - Pisnęła radośnie Mattie, a jej chichot przetoczył sie po zasnutym gęstą mgłą wzgórzu. Pacnęła laleczkę swoją miotłą wypełnioną furyoku, a ta odbiła sie od drzewa i tam dopiero detonowała.
- Ale zabawa! - Zachichotała jeszcze głośniej siedząc na złamanym kawałku płyty nagrobkowej, z miotłą wyciągniętą przed siebie. |
|
|
Mick Aristide |
Wysłany: Sob 1:31, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
- Hhhaaaahaaaa! - zaśmiał się szaleńczo na widok ogromnego działa. - Ghosty! Kamikaze! Teraz! - jego mała lalka zeskoczyła z jego lewego ramienia gdzie zwykle przesiadywała i zawisnęła na moment w powietrzu. Z jej ciała wyrosły małe detonatory jak na morskiej minie, między zębami znalazł się wielki nóż a na głowie czerwona bandana. Wraz z momentem wystrzału Mick-sama pomknął w stronę lecącego pocisku. - Najlepszą obroną jest atak... - powiedział z rękoma założonymi założonymi za głowę. |
|
|
Mathilda Mattise |
Wysłany: Sob 1:02, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
- Mick, tak?... On ma chyba czoło z kamienia... - Mruknęła do siebie, a do oczu napłynęły jej z bólu łzy. Nie tracąc więcej czasu machnęła miotłą posyłając do lalki kolejne pokłady furyoku, a ta wystrzeliła prosto na Micka.
- Magnum Craft! NATYCHMIAST! - Warknęła bardziej do chłopaka niż do swojej lalki. Kościotrup zatrząsł sie lekko i zza pazuchy wyciągnął pistolet, który nagle urósł do rozmiarów małej armaty. Mattie wiedziała, ze to jeden z mocniejszych ataków, i nawet gdyby chłopak wykorzystał całą swoją moc guzik by mu to dało. Szybkość i dokładność z jaką został wykonany atak pozwoliły na doszczętne zniszczenie prawej ręki Micka.
- A i masz chłopie psikus... - Powiedziała z rękoma założonymi za głowę. |
|
|
Mick Aristide |
Wysłany: Sob 0:52, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
Aaaaaa! - zaczęło coś piskliwie wrzeszczeć. Moment później ciało dygocące ciało Micka zniknęło a w miejscu jego upadku siedziała tylko mała lalka z paskudnym wyrazem twarzy. - To było nawet gorsze niż moja śmierć Mick! - wrzasnęła piskliwą wersją głosu Micka. Niedługo trzeba było szukać prawdziwego.
- Psikus! - powiedział stojąc tuż za dziewczyną, przytrzymując się pnia i rąbnął ją z całej siły z w czoło swoją głową. Nim zdążyła polecieć złapał ją za rękę i pociągnął z całej siły. Dziewczyna odbiła się od drzewa i spadła na ziemię tuż obok swojego przyjaciela. - Samymi szamańskimi mocami wszystkiego nie załatwisz malutka. Własne ciało też trzeba trenować do walki! - zeskoczył błyskawicznie z drzewa i znalazł się jakieś dziesięć metrów od dziewczyny. |
|
|
Mathilda Mattise |
Wysłany: Sob 0:43, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
Gdy był zaledwie kilka cali od niej zniknęła i teleportowała sie na jednym z drzew. Lalka zrobiła to samo, ale zamiast na drzewie, znalazła sie za plecami przeciwnika i wbiła mu ostrza obu noży w plecy i pociągnęła za sobą w górę.
- Cukierek albo psikus... - Powiedziała z założoną na ramię miotłą, i wrednym uśmiechem małego, rządnego halloweenowych słodyczy dziecka. żebra latarenki zatrzasneły sie wokół piersi chłopaka wrzynając się w nie z całej siły. Gdy pociekła krew puściła go, a ten upadł z trzaskiem o ziemie niszcząc kilka nagrobków. |
|
|
Mick Aristide |
Wysłany: Sob 0:37, 24 Maj 2008 Temat postu: |
|
Hahaha! Dziewczyny są najlepsze!! - wrzasnął śmiejąc się jednocześnie. - Shizuke, Żelazna Kurtyna! - krzyknął i zasłoniła go przed pociskami wielka żelazna kopuła. - Wiesz, ostatnio zrobiło mi się strasznie nudno. Szwendam się więc po okolicy i topię smutki w krwi każdego z kim można poczuć choć trochę adrenaliny! - dobiegł z wnętrza kopuły lekko przytłumiony głos. Gdy tylko zniknęła, ruszył na swoją przeciwniczkę z pełną prędkością. |
|
|