SKRPG

Mathilda Mattise

Odskoczyła nagle w bok, bo do parku wjechały dwa motocykle, na każdym z nich siedziały pary mieszane. Chichocząc i pociągając z gwinta ruszyli prosto do centrum parku nie zauważając stojącego tam chłopaka.
- Tony i jak tam twoja laska? - Krzyknął pijanym głosem do Xaviego myśląc, że jest to jego znajomy. Za motocyklami weszło jeszcze dwóch innych nastolatków śpiewając sobie coś pod nosem.
Lucy stała oparta plecami o metalowe pręty i uważnie przyglądała się całemu zdarzeniu.

Xavi

-Tony ><? Weź, obraziłem się za to ;fff - powiedział jak by sam do siebie a następnie usiadł z powrotem na ławke i spoglądał co jakiś czas na nastolatków.

Mathilda Mattise

Chłopak podszedł do zwłok i pociągnął chłopaka za ramię, a ten rozleciał się na części pozostawiając nogi i pas na chodniku.
- Gdzie ty sie tak ujeba... koleś? Cały jesteś mokry... Buahaha... - Mruczał pod nosem ładując jego tors na tylne siedzenie, na kolana swojej dziewczyny.
- A co z wami chłopaki? Z buta wracacie? - Mruknął do reszty i roześmiał się głupawo po czym wskoczył na motor i zaczął jeździć po parku.
Lucy z politowaniem pokręciła głową. Podeszła do bramy, w której stali dwaj troszkę starsi niż Tony chłopacy. Zarechotali na widok dziewczyny i zagrodzili jej przejście, ale zaraz popadali na ziemie. Nic sobie z tego nie robiąc przeszła po ich ciałach i opuściła park na dobre.

(nuda ;s mógłbyś sie bardziej postarać)

Xavi

(niby co? moglem ich pociac na wiecej czesci >.<? nvm ;])

Znów usiadł na ławce i wpatrywał się w niebo.

Mathilda Mattise

(tak, mogłeś porozdzielać ich płaty mózgowe na różne kupki i sprzedać potem na rynku, albo samemu usmażyć z grzybkami. już są nasączone alkoholem, więc nie musisz kupować denaturatu.)

Xavi

(trzeba było odrazu mowic ;f nastepnym razem sie bardziej postaram xP)

Mathilda Mattise

(nie ma następnego razu. trzeba zawsze sie starać, a nie świecić oczami ; ])

Xavi

(no dobra jak chcesz ;P)

Mathilda Mattise

(koniec offtopu xd)

Sakura Hiwatari

W wolne popołudnie mnóstwo ludzi z dziećmi, psami i tym podobnymi dziwadłami, których Sakura nie znosiła, przychodziło do parku, aby wypocząć. Sak przechadzała się alejkami z dłońmi wciśniętymi w kieszenie. Sprawiała wrażenie, jakby chciała kogoś zabić, więc ludzie schodzili jej z drogi czasem mówiąc coś o wzywaniu policji, ale ona ich ignorowała.

Jessica Akariyamo

Usiadła na ławce w parku i obserwowała ludzi dookoła.

Cassidy

Przyszła do parku i rozejrzała się wokoło. Nie zauważając nikogo znajomego usiadła na trawie pod drzewem i wyciągnęła zeszyt w którym zaczęła szkicować, a na jej głową wisiały dwie kulki duchów stróżów.

Sakura Hiwatari

Sakura w końcu usiadła pod drzewem, naprzeciw ławki, którą zajmowała brązowo włosa dziewczyna. Sak ledwie nańspojrzała i wbiła wzrok w gałąź nad nią.

Jessica Akariyamo

Jess zauważyła Cassidy i podbiegła do niej
- Cześć, Cass!!- wykrzyknęła rzucając się przyjaciółce na szyję

Cassidy

Spojrzała na przyjaciółkę i mocno ją przytuliła
-Jessi ile my się nie widziałyśmy- krzyknęła zadowolona